Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/tren.waw.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra14/ftp/tren.waw.pl/paka.php on line 5
- Ale...

- Ale...

  • Salomea

- Ale...

21 May 2022 by Salomea

- Proszę posłuchać. Nie sądzę, żebym miał pani cokolwiek do powiedzenia. Słyszałem, że przeprowadziła pani wywiad z Calebem, prawdę mówiąc, piał o tym na całe miasteczko, przechwalał się, ile to pieniędzy zgarnie za jakąś wyjątkową umowę, którą we dwoje sporządziliście, ale ja niewiele więcej mogę dodać. - Był pan jednym z głównym uczestników śledztwa - argumentowała. Zapach jej perfum go drażnił. Nie były tanie i odniósł wrażenie, że kupowała sobie ubrania w prestiżowych butikach, a nie w zwykłym supermarkecie; mógłby się założyć o swoją ulubioną klacz, że jej spódnica, botki, zrobiony na drutach top i marynarka - a nawet perfumy - miały logo jakiegoś słynnego projektanta. Wprawdzie jej samochód był niedrogi i dość wysłużony, ale Karina Nedelesky nie oszczędzała na swoim wyglądzie. Taka dwoistość: kobieta reporter. O nie, nie wierzył ani jednemu z jej pomalowanych henną włosów. - Pan i Ross byliście zaprzysięgłymi wrogami - oznajmiła, racząc go uśmiechem z rodzaju: „kurczę, jesteś taki niesamowity”. - I twierdził pan, że tamtej nocy on ukradł panu pikapa. - Ktoś to zrobił. W końcu to Ross wylądował w moim wozie. - I omal nie zginął. Rąbnął w drzewo, zgadza się? - To wszystko jest przecież w raporcie - odparł poirytowany. Nie podobała mu się ta kobieta; była zbyt gładka, zbyt skoncentrowana na sobie. - Ale w szkole średniej byliście przyjaciółmi. 110 - Nie byliśmy przyjaciółmi. Graliśmy w tej samej drużynie futbolowej, kiedy on był w szkole. - Zaczynała porządnie działać mu na nerwy. Popatrzył na nią ze złością. Nawet nie drgnęła jej powieka. - Z tego co wiem, interesowaliście się tą samą dziewczyną. - To nie była przypadkowa uwaga. Ona cały czas do tego zmierzała. - Shelby Cole. Sędzia Jerome... hm, zdaje się, że w tych okolicach mówią o nim Red. Tak czy owak, obaj spotykaliście się z córką sędziego Cole’a. Już i tak nieźle wkurzony, Nevada wybuchnął: - Przez pewien czas umawiałem się z Shelby. - A Ross? - zagadnęła. - To jego będzie pani musiała o to zapytać. - Teraz odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech. - Ale to chyba nie jest najlepszy pomysł. Ross nie cieszy się dobrą opinią, pani... - zerknął na wizytówkę, którą wciąż trzymał w ręku. - ...Nedelesky. I ma dość paskudny charakter. Gdybym był na pani miejscu, nie naciskałbym zbyt mocno. Trochę ją zdenerwował, ale nie zdołał całkowicie wyprowadzić z równowagi. - Czy jest coś, co powinnam wiedzieć o pańskich stosunkach z Rossem McCallumem? Prychnął pogardliwie. - Nie sądziłem, że w ogóle jakieś mam. - Nienawidzi pan McCalluma. Wszyscy w miasteczku to wiedzą. Stoczyliście kilka bójek jako nastolatkowie, a później, raptem kilka tygodni przed śmiercią Ramóna Estevana, pan i McCallum poturbowaliście się nie na żarty i obaj wylądowaliście w szpitalu. Pan nie widzi odtąd na jedno oko, a McCallum miał chyba pęknięte żebra i złamany obojczyk. O co poszło? - Pokłóciliśmy się. Sprawy wymknęły się spod kontroli. Jak już mówiłem, McCallum jest wyjątkowo porywczy. - A pan? - A ja się potrafię obronić. Proszę posłuchać, wystarczy już tych pytań. Jak powiedziałem, wszystko, co chce pani wiedzieć, jest w sądowych kartotekach. - Nevada wstał, dając do zrozumienia w ten sposób, że uważa rozmowę za skończoną. Zignorowała jego sugestię. - A więc gdzie pan był, kiedy zastrzelono Ramóna Estevana? - To jest w moim raporcie. Patrolowałem miasteczko. - Sam? - Nawet nie starała się ukryć podejrzliwości. - W tamtym czasie nie miałem przydzielonego partnera. Uniosła obie brwi, jakby dla niej ta informacja była z jakichś względów ważna. - Narzędzie zbrodni nigdy nie zostało znalezione. To prawda? - Z tego co wiem, nie. - A panu zginęła broń; z broni takiego samego kalibru zastrzelono Ramóna. - Zgadza się. - Przestąpił z jednej nogi na drugą. - Nigdy nie odnalazł pan swojej broni? - Pistoletu. Nie, nigdy. - Ale pana strzelba myśliwska była w wozie, kiedy znalazł się w nim Ross McCallum. - To nie było narzędzie zbrodni.

Posted in: Bez kategorii Tagged: tragedia na weselu, dlaczego koty mruczą, doberman a dzieci,

Najczęściej czytane:

ły Książę spytał: ...

- Czy ta mgła już całkiem opadła, a słońce wzeszło dostatecznie wysoko? Róża odrzekła z ciepłym uśmiechem: - Chyba jeszcze nie, bo wciąż odkrywam coś nowego... ... [Read more...]

- Zapewnię mu wszystko, co najlepsze.

Żachnęła się. - Nie możesz komuś zapłacić, żeby go kochał! Nie dys¬ponuję takimi środkami jak ty, ale... - Ale możesz - wszedł jej w słowo i zgodnie ze swoim planem podał jej czek. ... [Read more...]

at. ...

- Mimo to powinnam trzymać język za zębami. Wiem, gadam bez ładu i składu, ale... - Niespodziewanie w oczach pani Burchett zakręciły się łzy. - Ale widzi pani, ja tak rzadko mogę z kimś porozmawiać po angielsku. I je¬szcze przywiozła pani panicza... Tak bardzo czekaliśmy na jego powrót. To dla nas bardzo ważne. Nie tylko dla nas, tu na zamku, ale dla całego państwa. Sama pani zobaczy. To jest, jeśli pani zostanie. - Chyba zostanę, nie widzę innego wyjścia. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 tren.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste